Co motywuje polską młodzież do tego, aby iść na studia? Kwestia ta wygląda dość specyficznie i wynika poniekąd z rodzimej mentalności. W ciągu ostatnich dwóch dekad studiowanie stało się swego rodzaju obowiązkiem o rytualnym charakterze.
Po skończeniu liceum i zdaniu matury każda młoda kobieta i każdy młody mężczyzna „musi” zacząć gdzieś studiować. W końcu słyszy się, że „wszyscy” te studia kończą, a kolejny dyplom w kolekcji jest bardzo istotny.
Tytuł magistra kojarzy się ciągle z dużym prestiżem i przynależnością do jakiegoś elitarnego grona, jednak czy jest tak w rzeczywistości? Eksperci, a także duża część starszej datą kadry naukowej nie podziela tego zdania, nawet jeśli kiedyś miało ono duży związek z rzeczywistością.
Studia wyższe nie są już tym, co dawniej. Utraciły swoją elitarność i stały się rzeczą powszechną i łatwo osiągalną. Coraz mniej jest kierunków naprawdę trudnych, a poprzeczka wymagań jest cały czas opuszczana w dół.
Proces ten zaczyna się już na etapie niższych szczebli edukacji. Testy gimnazjalne, będące elementem sławetnej reformy oświaty, nie odgrywają poważniejszej roli przy dostawaniu się do szkół średnich. W liceach z kolei też mało kto wyrywa sobie rękawy. Po co, skoro poziom trudności egzaminu maturalnego jest przez kolejne gabinety ministerialne systematycznie obniżany?
Uniwersytety oraz pozostałe uczelnie siłą rzeczy muszą się do tego pikującego w dół poziomu dostosować. Efekt? Studentem we współczesnej Polsce może zostać niemal każdy, komu udało się zdać maturę. Z ukończeniem studiów problemów także nie ma.
Laboratorium programowania urządzeń mobilnych